Podsumowanie sezonu 2013 – Rafał Błaszczyk
1 stycznia 2014 r.
Koniec roku zawsze jest najlepszą okazją do podsumowań. Oczywiście biegowych również. Zwłaszcza, że przyniósł wydarzenie, które dla amatorskiego biegania w Sieradzu jest zupełnie wyjątkowe, mianowicie założenie STOWARZYSZENIA.
Wyjątkowe, bo nie jesteśmy społeczeństwem spontanicznych inicjatyw, a z pewnością nie
w środowiskach małomiasteczkowych. Tymczasem grupa kilkudziesięciu pasjonatów (płci różnej) potrafiła spotkać się, przebrnąć przez formalne i papierowe zasieki i złożyć do Sądu stosowne dokumenty rejestracyjne.
Wspominam o małomiasteczkowości, bo do niedawna jeszcze widok biegających (obcisłe getry elementem kluczowym) wywoływał głupawy rechot. Sytuacja nieco się zmienia i, podsumowując rok, można powiedzieć, że na nielicznych ironicznych uśmiechach się kończy.
Biegacze, wprowadzamy zatem pewne ożywienie cywilizacyjne!:)
Małe miasteczko, to również kłopot z trasami biegowymi. Pół biedy w weekendy, ale jesienne i zimowe krótkie dni i szybko zapadające ciemności sprawę utrudniają.
Podsieradzkie drogi polne w takich warunkach są mało przyjemne, miejskie chodniki kryją
w ciemnościach (niektóre ulice sprawiają wrażenie celowo zaciemnianych na wypadek nalotu np. obcych) dziury, garby i krzywizny w prosty sposób wiodące biegacza do kontuzji
i urazów. Tak zwany „Park Miejski” po zmierzchu staje się niedostępny. Temat parku to jednak odrębna i późniejsza kwestia – na pisanie i działanie.
Podsumowanie roku przede wszystkim jednak powinno dotyczyć osiągniętych wyników. One to bowiem pokazują, czy założone plany treningowe przynoszą rezultat, na ile poznaliśmy swój organizm, czy dobrze ustaliliśmy plan startów, dietę ……Mnie miniony sezon boleśnie przypomniał o powiedzeniu, że „jeśli chcesz rozśmieszyć los (niektórzy wolą „Pana Boga”) , to rób plany”.
Do października wszystko działo się zgodnie z założeniami. Treningi, starty („życiówki na 10 km i w maratonie praskim), bieganie przygotowawcze w Tatrach i…..w najważniejszym momencie, przed jesiennym maratonem (Poznań) i dwoma półmaratonami złamała się kość palca stopy. Złość tym większa, że kontuzja w dużej mierze była wynikiem stanu dróg w tak zwanym „Parku Miejskim” (jak wspomniałem to temat na osobne pisanie i działanie).
Koniec roku to także pierwsze wspólne treningi biegaczy rodzącego się Stowarzyszenia. Dobra okazja do pokazania (czyt. lansu), bo w końcu sieradz biega, integracji grupy
i wymiany doświadczeń.
W nowym roku życzę wszystkim oczywiście własnych „życiówek”, satysfakcji
i przyjemności z samego biegania, ale także uznania i radości z osiągnięć innych. Jak w drużynie.
Rafał