Aktualności

Podsumowanie sezonu 2013 – Tomek Jasiewicz

3 stycznia 2014 r.
Rok 2013 miał być, rokiem w którym złamie barierę 3 h w maratonie, co planowałem uczynić na jesień. Kłopoty zdrowotne oraz kiepska pogoda sprawiły, że moje przygotowania do wiosennych startów się opóźniały i nie pozwalały wierzyć, że uda mi się uzyskać satysfakcjonujące mnie rezultaty.
Mimo że wiedziałem, iż nie jestem przygotowany - 7 kwietnia wystartowałem w III Pabianickim Półmaratonie ZHP. Była to dla mnie sroga nauczka, która zapamiętam na długo. Teraz wiem, że aby osiągnąć dobre wyniki, oprócz ambicji, potrzeba też dużo rozsądku oraz pracy na treningach.
Tydzień po półmaratonie start w Łódzkim Maratonie Dbam o Zdrowie mogę zaliczyć do udanych. Wiedziałem na co mnie stać i prawie udało się zrealizować zakładany plan.
Kolejne miesiące to start w VII Biegu Wdzięczności w Konstantynowie Łódzkim na 5 km oraz w XI Biegu ul. Piotrkowską i pierwszy raz, jak zastosowałem taktykę pierwszej połowy dystansu wolniejszej od drugiej (negative split), co zaowocowało dobrym wynikiem wtedy i również w późniejszy startach.
30 czerwca dołączam do Grupy Biegowej „Sieradz Biega”, głównie dlatego, że miałem już dosyć biegania samemu i chciałem poznać takich jak ja pasjonatów biegania z okolic Sieradza.
W lipcu zaliczam pierwszy start w górach w II Biegu na Śnieżkę na dystansie 14,3 km w systemie alpejskim, czyli cały czas pod górę (przewyższenie to około 1100m) i pierwszy raz biegnę na granicy swojego tętna maksymalnego, poruszając się około 6min/km :) Lipiec to również pierwszy wspólny start, a po biegu czas, by się trochę lepiej poznać.
Jesień to czas bicia życiówek. Pierwszą na dystansie półmaratonu udało się uzyskać w Pile, po tygodniu rozprawiłem się we Wrocławiu ze swoim najlepszym czasem na dystansie maratonu.
Biegi w górach tak mi się spodobały, że postanowiłem tam wrócić i wystartowałem w ultra maratonie Beskid Ultra Trial. Było to niesamowite przeżycie i przygoda, którą w przyszłości będę chciał na pewno powtórzyć.
Największymi moimi sukcesami biegowymi w 2013 r. były na pewno życiówki na dystansie półmaratonu i maratonu, ale również pojedyncze treningi. Zawsze miałem milion wymówek by ich nie robić, ale w końcu je robiłem co na pewno przyczyniło się do uzyskiwania przeze mnie tak dobrych rezultatów.
Był to również rok, w którym lepiej poznałem możliwości i granice swojego organizmu - te fizyczne i psychiczne. Dzięki poradom bardziej doświadczonych kolegów uzyskałem wiele ciekawych wskazówek z zakresu treningu, odżywiania oraz taktyki biegu na zawodach, które zamierzam wykorzystać w 2014 r.
Co do planów na 2014 r., to są ambitne (maraton poniżej 3h może już na wiosnę :)), ale realne. Jeśli kontuzje będą mnie omijać, to motywacji do biegania mi nie braknie. Plan obejmują też promocję naszego Stowarzyszenia w naszym mieście i poza jego granicami.
Tomek
Tomek Jasiewicz - profil