Aktualności

Okiem mamy biegacza - felieton mamy Jędrzeja

7 lipca 2015 r.
Udało się! Plan został wykonany w 100%! Śnieżka została zdobyta trzykrotnie! Oczywiście nie przeze mnie, ale przez mojego syna ULTRASA! Brawo Synu! Matka jest z Ciebie dumna! A tak przy okazji: w moim słowniku pojawiły się w ciągu roku nowe słowa: ultras, życiówka, przebieżki, wybieganie, interwały (znane do tej pory z dziedziny muzyki)! Tak, tak, rozwijam się! Bardzo żałuję, że nie mogę używać tych słów w stosunku do siebie. Ale cóż! Starsza pani, trochę schorowana! Muszą mi wystarczyć kijki! Choć tak po prawdzie, Jędrek pomału przekonuje swoją siostrę Kasię do treningu i powiem, że robi to bardzo skutecznie!
Jak to jest „być” mamą biegacza? Całkiem fajnie. Cieszę się, że moje dziecko ma swoją pasję, która jest dla niego bardzo ważna. Treningi odbywają się nie tylko przy ładnej pogodzie, ale także w czasie deszczu, gdy pada śnieg i gdy „nie wyrzuciłoby się psa” na dwór. Szykowanie specjalnych posiłków, które na szczęście Jędrek robi sobie sam (ja też się czasami załapię). No i zawody. My teraz rozkładamy swój czas od zawodów do zawodów, od piątki, poprzez dychę, półmaraton, maraton, Śnieżka. Wszystko podporządkowane jest terminom startów. Ekipa SIERADZ BIEGA to druga rodzina Jędrka. A skoro jego, to i moja, oczywiście. Tyle o niej opowiada, że czasem mam wrażenie, że znam ich wszystkich bardzo dobrze i są to dla mnie bliscy ludzie. Wiem, kto i kiedy ma jakieś dolegliwości, kto musi trochę odpocząć, kto przygotowuje się do zawodów i kto właśnie zdobył życiówkę. Wiem, że Prezes jest ok., że czasem lepiej nie odbierać telefonu, bo można się zanudzić. Wiem, kto pomoże i poradzi jak coś boli, kto doradzi, jaki trening trzeba zrobić, by dać radę.
Są i te drugie, gorsze strony bycia mamą biegacza. Jako jedyna pracująca osoba w domu (mąż rencista, ja nauczycielka. Wiem, wiem, zaraz wszyscy pomyślą, ta to ma dobrze – dwa miesiące wakacji, ferie itd. Niestety, rzadko kto widzi złe strony – problemy z gardłem, ze słuchem, nerwami i choćby to, że nie mogę pojechać na wczasy wtedy, kiedy jest taniej. Ale dobrze, niech będzie. Tyle lat to słyszę, że już się przyzwyczaiłam! Przepraszam za tę odrobinę prywaty!), wiem ile kosztują buty do biegania oraz inne wyposażenie biegacza. Dobrze, że Jędrek ma Babcię i Ciocię, które również wspierają go w tej pasji, bo byłoby z tym krucho. Jednak wiem, że aby wyniki były dobre, a zdrowie nie nadszarpnięte, to nie można na te sprawy żałować. Mój biegacz trochę próbuje dorabiać, ale nie zawsze mu się to udaje. A starty też nie są bezpłatne. Ale nie będę oszczędzać na pasji syna. Matka czegoś sobie nie kupi, a na bieganie musi wystarczyć. Wiem, że mam dobre i wrażliwe dziecko i to jest dla mnie najważniejsze.
Kiedy Grupa przygotowywała I Sieradzki Cross Towarzyski, przeżywałam z synem przygotowania do niego. Cieszyłam się razem z jego grupą, że jest tylu chętnych, że chwalą przygotowanie do tej imprezy i zaplecze, i z tego, że są byli tacy, którzy mówili: „Będziemy u was za rok! Było super!”. Byłam z nich dumna! Gratuluję im pomysłu i wiem, że w przyszłym kwietniu będzie jeszcze lepiej (o ile to możliwe!), bo ludzie z SIERADZ BIEGA to zapaleńcy i świetni organizatorzy. Nie powinnam, ale czytałam komentarze na stronie Naszego Radia, w których krytykowano „moich bliskich”. Wkurzałam się, bo wiem ile starań i serca włożyli w tę imprezę. Szlag mnie trafiał, gdy pisano, że grupa powinna sama sponsorować ten bieg. Wiem, że pisali to ci, którzy zazdrościli pomysłu, zaradności i umiejętności rozmowy z władzami miasta. Trzeba umieć pertraktować, a nie wiecznie narzekać, że ktoś, coś! Chwalcie tych, którzy tak świetnie sobie radzą i bierzcie z nich przykład. Ja widziałam, ile radości sprawiało Jędrkowi przygotowywanie tego biegu! Nasza rodzina żyła nim miesiąc przed i tyle samo po. Dzięki synowi znam „chłopaków” z Kamieńska, wiem, że są super! Znam grupę z Zelowa, z którą syn spotyka się w czasie różnych zawodów. Ta tacy sami zapaleńcy jak Jędrek i ekipa SIERADZ BIEGA.
Dzięki synowi bliskie są mi terminy: przeciążenie stawów, odciski, wzdymy i inne wszelakie bóle, które nie są obce biegaczom. Wspólnie staramy się je pokonywać, bo Jędrek wierzy w to, że moje siwe włosy symbolizują wiedzę w wielu dziedzinach (tych leczniczych też!). Jednak największym autorytetem są koledzy z grupy, szczególnie ci starsi biegowym stażem, którzy mają ogromną wiedzę praktyczną.
Jak to jest być mamą biegacza? Całkiem przyjemnie. Jestem z syna niezwykle dumna, że tak wytrwale realizuje swój plan, że walczy ze swoimi słabościami, że potrafi pogodzić studia ze swoją pasją. Świetnie radzi sobie z nauką, ma czas na treningi, a od niedawna i na dziewczynę. Niezwykle sympatyczną, która okazała się wspaniałym łącznikiem podczas biegu na Śnieżkę. Bardzo Jej dziękuję za wszystkie meldunki. Dzięki Niej byłam cały czas na bieżąco. Możecie myśleć, że skoro mój syn jest dorosły, to nie powinnam tak bardzo angażować się w jego życie. I będziecie mieć rację. Ale nasza rodzina przeszła zbyt wiele, by o siebie nie dbać. Jesteśmy z Jędrkiem bardzo zżyci i nikt, ani nic tego nie zmieni. Jednak skoro Jędrek ma dziewczynę, ja pomalutku będę się oddalać, a jestem pewna, że Karolina będzie dzielnie wspierać Jędrka w jego pasji.
Pisałam, że Grupa SIERADZ BIEGA to moi „bliscy”. Znam prawie wszystkich członków z relacji syna i teraz postaram się to udowodnić. Przepraszam jednak za to, że przed imionami nie będzie zwrotów „pan” i „pani, bo skoro jesteście „moją rodziną” to… chyba mogę sobie na to pozwolić. A więc…
- Artur – ojciec Dyrektor, trzymający silną ręką swoją (czasami rozbrykaną) grupę,
- Mariusz – wiecznie uśmiechnięty i szalony ultras, zagraniczny reprezentant grupy,
- Wojtek – (pracujemy razem w szkole, więc mogę sobie pozwolić!) gawędziarz erotoman i właściciel największych wąsów,
- Jurek – najbardziej wygadany biegacz, który powoli przerzuca się na kijki,
- Jacek – zdobywca STU!!! maratonów,
- Rafał – elokwentny i zawsze na topie,
- Mały Tomek – niezwykle pozytywna osoba,
- Duży Tomek,
- Seba – smukły i odchudzony klawisz,
- Piotrek K. – motocyklowy pogromca szos,
- Wiciu – pozytywnie zakręcony poliglota,
- Monika – PPR (Psychiatryczne Pogotowie Ratunkowe),
- Marcin – weteran z Afganistanu i pasjonat motoryzacji,
- Kacper - operator kamerki, młody „sapcio”,
- Piotrek W. – „prawie” dyrektor i zarządca PKP,
- Żaneta i Piotrek G. – terenowi reprezentanci grupy,
- Magda – biegająca matka Polka,
- Kamila – widawska triathlonista,
- Szymon – szwagier p. Zosi ze Smaczka i najbardziej doświadczony sprinter,
- Krzysiek – biegający po soku z gumijagód,
- Ola – wiecznie uśmiechnięta optymistka,
- Piotrek W. – biegający instruktor jazdy, który „przyjaźni się” także z rowerem,
- Klaudia – biegaczka w (chwilowym) stanie spoczynku,
- Zbyszek – z uporem pokonujący wszelkie przeszkody, nie tylko na trasie,
- Wiesiek – znający wszystkie toi toie na trasie,
- Kuba – najświeższy nabytek grupowy,
- Jędrek – grupowy błazen i MÓJ SYN.
Tyle moich spostrzeżeń. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam, bo nie to było moim zamiarem. Pozdrawiam gorąco całą grupę. Będę Wam zawsze wiernie kibicować!

Mama Jędrzeja

również na: http://jedrekbiega.blogspot.com/
blog syna mamy Jędrzeja