Aktualności

Podsumowanie sezonu 2013 – Jacek Gnysiński

4 stycznia 2014 r.
Kolejny mój rok treningów i startów w długodystansowych zawodach biegowych minął, któryż to już z kolei? Zaczynam się już gubić w liczeniu, a przecież w szkole byłem w tych matematycznych słupkach prymasem, tfu, prymusem chciałem powiedzieć. Ot taki żart na początek podsumowania mojego sezonu biegowego 2013.
Ta „13-stka” niestety nie należała do tych, którą z rozrzewnieniem będę wspominał, ot lata lecą, a nogi nie chcą już kręcić tak jak dawniej…
Ale najważniejsze, że od pierwszego mojego maratonu w Warszawie 30 września 1979 roku, który zdecydował o moim amatorskim bieganiu ani przez chwilę nie zwątpiłem, żeby zerwać z tym nałogiem,…nałogiem? – chyba tak i cieszy mnie to, że nie tylko mnie on dotyczy.
Ale wracam do minionego roku, cóż chciałoby się więcej niż się osiągnęło, ale oceniam go mimo wszystko jako umiarkowanie dobry. Najczęstszą zmorą biegaczy są kontuzje, które w roku z końcówką „13” w szczególny sposób dotknęły moje „szybkobiegi”. Z tego też powodu moje wyniki były jak na moje możliwości bardzo przeciętne, żeby nie powiedzieć dupowate… No może nieco lepszą i obiecującą miałem końcówkę sezonu (zawody w Turku i Bełchatowie).
I ostrożnie myślę, że ”forma jeszcze przyjdzie” - jak to powiedział Kubuś Puchatek wypijając kolejnego browarka obok dość skacowanego tygryska i śpiącego pod stołem Osiołka.

A zakończyć chciałbym krótką sentencją:

"tak jak istotną wadą kobiet jest to, iż tracimy przez nie zbyt wiele czasu choć jest to najpiękniej stracony czas, tak istotną wadą biegających jest to, iż tracimy przez to zbyt wiele czasu ale jest to najbardziej zdrowy sposób tracenia czasu…"
Jacek Gnysiński - profil