Aktualności

II Sieradzki Cross Towarzyski - od biegacza do organizatora... - relacja Jędrka

11 maja 2016 r.
Skąd wziął się pomysł na Sieradzki Cross Towarzyski i czym on w ogóle jest?
Sama formuła biegu jest dość nietypowa i nieczęsto spotykana. Wygrywa osoba, która w ciągu sześciu godzin trwania zawodów pokona największą ilość kilometrów. Najmniejszym wymaganym dystansem do pokonania zaś było dziesięć kilometrów, a sukces ten wieńczył pamiątkowy medal. Formuła ta pozwala jednocześnie na dość zaciętą rywalizację między ultrasami, a jednocześnie pozwala skumulować w jednym miejscu wszystkich miłośników biegania. Jest czas na rozmowy, dzielenie się doświadczeniem oraz to co najważniejsze, czyli czerpanie przyjemności jakim jest bieganie. Odkąd jestem w Stowarzyszeniu, naszym celem była popularyzacja biegania jako najprostszej formy ruchu i to właśnie chcemy odzwierciedlić w Naszych zawodach. Sieradzki Cross Towarzyszki to wydarzenie, które jest od podstaw tworzone z pasją i zamiłowaniem od biegaczy dla biegaczy. Mamy nadzieję, że wszystkim obecnym się podobało i zawitacie do Nas również w kolejnych edycjach!
Z punktu widzenia Organizatora…
Względem edycji poprzedniej… Nie, nie będziemy patrzeć na to co było rok temu. Teraz jest teraz i temu należy się przyjrzeć i na tym skupić. Była to druga już edycja Sieradzkiego Crossu Towarzyskiego i to by było na tyle z nawiązań do poprzedniej edycji.
Na ten dzień przygotowywaliśmy się już na długo przed 8 maja, tak by wszystko było zapięte na ostatni guzik. W końcu mogłem też się poczuć jak prawdziwy organizator biegu, który doskonale wie ile włożył sam w to pracy. Zaczynając od załatwiania spraw finansowych z potencjalnymi patronami biegu, przewożenie poszczególnych części pakietów, a także ich pakowanie, poprzez przygotowania już w dzień imprezy na innych drobniejszych rzeczach kończąc.
W dzień zawodów budzik został nastawiony na godzinę szóstą, wtedy zacząłem żyć już tylko tym dniem. Tak naprawdę to żyłem nim na dobry miesiąc czy też dwa wcześniej, co z resztą mogą potwierdzić moi bliscy.
Punkt godzina siódma wraz z autem pełnym pakietów, melduje się na sieradzkim Mosirze. Moje plecy jeszcze dobrze pamiętają dzień poprzedni, kiedy to te same pakiety były w trakcie zapełniania. Lecz dzisiaj dzień jest wyjątkowy, pozwalam myślom skupić się na rzeczach istotniejszych. Kolejne czynności są niczym nowym, przepakowujemy pakiety, szykujemy trasę wraz przygotowaniem startu oraz mety i chyba co najważniejsze, przygotowujemy się mentalnie na Nasze Święto.
Start zaplanowany został na godzinę jedenastą, na kilka minut przed, w parku zaczyna robić się już gęściej od biegaczy, którzy zjechali do nas z całego regionu, ale też i województwa, a nawet i Polski. Zawieszam sobie na szyi medal, tfu aparat (ostatnio coraz częściej) i przechadzam się tu i ówdzie łapiąc same zadowolone twarze, które chętnie wskakują mi pod obiektyw. Gdzieniegdzie wyłapuje jeszcze uchem opinie o pakietach startowych: „Z pakietami to przesadzili… mega pozytywnie!”, „Ale zaje!@# pakiety!”, „No z pakietami to się naprawdę postarali.” – takie małe samochwalstwo, ale pozwolę sobie na nie dzisiaj jeszcze nieraz. Tak, z pakietów możemy być naprawdę dumni. Zanim przypomnę co się w nich znajdowało, przypomnę jeszcze raz, że impreza odbyła się bez żadnego wpisowego. W pakiecie każdy uczestnik Crossu mógł znaleźć: wodę niegazowaną półlitrową, napój izotoniczny 0,7l, napój/nekta 1l, mleczko spakowe MU!, kubek termiczny/brelok, herbatniki deserowe, ciasteczka familijne, magnez Ale 60szt., długopis/smyczke, zapach do samochodu oraz pare drobniejszych gadżetów. Nieskromne 5+. Dodatkowo pierwsze dwadzieścia osób, które pokonały dystans 13 okrążeń (czyli 26km) dostawały pamiątkową koszulkę techniczną.
Przed samym starem parę złów zabrał jeszcze prezydent Miasta Sieradz Paweł Osiewała, główny patronat naszej imprezy, a następnie przystąpiliśmy do jednego z najważniejszych punktów imprezy, czyli jej otwarcia.. Pierwsze zadanie, które zostało mi przydzielone to odhaczanie uczestników na linii startu/mety, którzy chcieli odpocząć bądź wrócić na trasę. Jednak na samym początku zająłem się fotografowaniem uczestników. Kolejna rzecz, którą ‘samowychwale’ na naszym Crossie to ilość zdjęć oraz czas w jakim zdjęcia te znajdują się do dyspozycji uczestników biegu na naszej stronie. Dla mnie nieskromne 5+. Dajcie nam trochę czasu, a jeszcze ze zdjęciami Was zaskoczymy
W każdej wolniejszej chwili zamieniał się z poszczególnymi członkami mojej Rodziny Biegowej, by oni też mogli przebiec swoje minimalne 10km i zajmowałem się zadaniem odhaczania uczestników, a później również wręczaniem finiszerom medali.
Sześć godzin zawodów zleciało dość szybko. Czas ten spędzony był dość typowo jak na takie wydarzenie, czego objawami są m.in. brak apetytu i lekka nadpobudliwość wszystkich bodźców, które nagle się bardzo wyczulają. Gdy tylko miałem możliwość znajdować się na trasie wśród uczestników, podpytywałem jak się im podoba impreza i słyszałem same superlatywy, znów oczywiście nieznacznie się ‘samochwaląc’.
Ostatnie dziesiątki minut zawodów odbyły się pod znakiem zażartej rywalizacji „pochłaniaczy kilometrów” względem zwycięzcy II Sieradzkiego Crossu. W kategorii open kobiet wygrała Milena Grabska - Grzegorczyk, a w kategorii mężczyzn jej mąż Bartosz, oboje pokonali 66km wyrównując tym samym rekord trasy z roku poprzedniego (jednak bez drugiego wspomnienia z edycji poprzedniej się nie obyło...). Najlepszą biegaczką Ziemi Sieradzkiej została Agnieszka Zagłoba, pokonując 50km, a najlepszym Biegaczem Ziemi Sieradzkiej Marcin Walczuk, który pokonał 60km. Z Marcinem miałem okazję przebiec parę kilometrów zającując mu, ale o tym później. Serdecznie gratulacje dla wszystkich uczestników biegu. Dziękujemy, że przyjechaliście i miejmy nadzieję, że Wam się podobało i jeszcze do nas zawitacie!
Gdy emocje nieznacznie opadły po godzinie siedemnastej, zabraliśmy się do ‘zamykania’ imprezy i sprzątnięcie całego majdanu. Posprzątaliśmy trasę, zgarnęliśmy wszystko co nasze i każdy z nas udał się do domu zmęczony, ale i pełen zadowolenia, że wspólnie osiągnęliśmy pełen sukces i możemy być z siebie naprawdę dumny. Ja jestem i to bardzo!
Jako jeden z uczestników Crossu…
Minimum planu biegowego na dzień trwania zawodów to pokonanie dziesięciu kilometrów, czyli tyle ile potrzeba, by otrzymać pamiątkowy medal. Medal, który jest kolejnym już medalem napawającym mnie dumą, medal który jest wyjątkowy (trzecie już wspomnienie do edycji poprzedniej… choć niedosłowne!). Medal ten ma szczególne znaczenie w moim sercu i w mojej małej ‘karierze’ biegacza.
Pierwsze kółka pokonywałem z moją dziewczyną Karoliną i jej bratem Dominikiem. Mam nadzieję, że dziewczyna chciała sama wziąć udział, bo na pewno jej do tego nie zmuszałem, przysięgam! Początkowo robiliśmy razem jedną rundę, czyli 2km, a następnie ja zajmowałem się obowiązkami organizatorskimi, a Karolina odpoczywała. Początkowo bardzo się o nią martwiłem, gdyż wyglądała nieciekawie, ale jak się później okazało, ona dopiero się rozgrzewała! Zrobiliśmy wspólnie tak cztery okrążenia z przerwami. Zrobiła też parę kółek z bratem i moim przyjacielem Maćkiem. Łącznie pokonała 12km! Niesamowita dziewczyna! Dostała wszystko co najważniejsze: medal, a nawet drugi specjalny ode mnie i zwycięskiego buziaka. Jestem z Ciebie strasznie dumny kochanie! Jej brat Dominik pokonał 24km, ale to pewnie ze względu na to, że miał moje buty i go tak niosły!
Gdy Dominik z Karoliną zabrali się już do domu, ja ponownie zająłem się trochę tym drugim zadaniem na dziś, a nawet ważniejszym. Dopiero na niecałe dwie godziny do końca, postanowiłem trochę pobiegać z Marcinem. Tego dnia zamierzał powalczyć nie tyle co z samym sobą, ale i powalczyć o coś więcej. Przez pierwsze okrążenia dużo rozmawialiśmy, oczywiście o bieganiu, a dopiero na ostatnie dwa okrążenia Marcin postanowił bardziej się skupić włączając stymulującą muzykę. Jak się okazało pomagała mu bardzo, aż zaczął grać na perkusji, wariat! Moim zadaniem było biegnięcie przed nim, nadawanie rytmu i sprawdzanie czy trzyma się tuż za mną. Jak później się okazało moja pomoc była bardziej znacząca niż w ogóle mógłbym sobie zdawać sprawy. To nie było tylko biegnięcie dla samego towarzystwa. Ogromnie mnie cieszy, gdy mogę sprawować taką funkcję i bliska mi osoba zajmuje następnie miejsce na podium, w przypadku Marcina pierwsze w kategorii najlepszego biegacza Ziemi Sieradzkiej, jeszcze raz gratuluje! Znów ‘samochwalstwo’, dzisiaj mi wolno!
II Sieradzki Cross Towarzyski kończę z wynikiem 18km biegania. Zapewnie można do tego dołożyć kolejne dziesięć, które zawierało chodzenie z aparatem, sprawdzanie trasy, bieganie do wydawania pakietów oraz inne – i w cale nie jest to przesadzone. Jestem z siebie bardzo zadowolony, czyli już po raz kolejny! A co tam!
Podsumowując, II Sieradzki Cross Towarzyski to impreza, która pokazuje całe piękno biegowe. Każdy biegacz jest równy, a my skupiamy się właśnie na każdym z osobna. Gdyby nie ‘szary’ biegacz, którym ja też jestem, to żadne zawody nie miałyby najmniejszego sensu. Bieganie staje się kolejnym komercyjnym elementem ludzkiego świata, a zwykły biegacz jest tylko dodatkiem, bez którego jednak impreza by się nie odbyła, a nie mało kto o tym niestety zapomina.
Chciałbym jeszcze raz, tym razem osobiście, podziękować zarówno wszystkim przybyłym biegaczom i biegaczkom za udział w Crossie jak i kibicom, którzy tego dnia przyszli do parku.
- Panu Prezydentowi Pawłowi Osiewale, który objął patronat nad biegiem,
- Partnerom Crossu: Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej WART-MILK z Sieradza, City Fitness Club, firmom: GratydoAuta, Cukry Nyskie, Sklep Medyczny Medyk eRka, Smaczek, Wodomierze,
- sieradzkiemu MOSIR-owi, jego dyrektorowi oraz pracownikom,
- Patronom medialnym - Naszemu Radiu, zwłaszcza w osobie Michała Sieczkowskiego oraz serwisowi internetowemu Sieradzkiebiegi,
- firmie Agros Fortuna, cukierni Delicja z Sieradza, Biedronce, BGŻ BNP Paribas oddział Sieradz,
- komendantowi Straży Miejskiej w Sieradzu, pani dyrektor Szpitala w Sieradzu, Komendantowi powiatowemu Policji w Sieradzu,
- Sławkowi Wilkowi,
- oraz obecnym i zaangażowanym w przygotowania kolegom i koleżankom z Sieradz Biega, dziękuję Wam, że jesteście i to dla mnie zaszczyt móc z Wami biegać!
Jędrek
blog