Aktualności

Podsumowanie sezonu 2015 - Piotrek

3 stycznia 2016 r.
Długo nie mogłem się zebrać do napisania streszczenia minionego roku... Dzis od rana chodziło mi to po głowie...
Zrobiłem sobie popołudniową kawę, usiadłem do laptopa... w głowie pustka.. Podszedłem do okna, styczniowe słońce w ten mroźny dzień chyliło się już nisko.... zamyśliłem się.....
Spodobało mi się, ....więc zamyśliłem się jeszcze raz :). przed oczami stanęły mi wieczorne wybiegania latem, w Grecji... o zachodzie słońca, wśród sadów pomarańczy, wśród oleandrów i odgłosu wszechobecnych cykad.... Taaak napiszę dziś to podsumowanie...
To był dobry rok jeśli chodzi o bieganie, zresztą ogólnie tez ok ale pozostanę przy bieganiu :) Rok wypełniony pracą nad poprawą wyników, konkretne plany treningowe wykonywane sumiennie pod konkretne dystanse. Posypały się rekordy życiowe, ustaliłem tez mniej więcej na co mnie stać, jakie dystanse ,,mi leżą" , czego mi brakuje. Niestety rok kończę kontuzją, która wykluczyła mnie z trenowania na ponad miesiąc i trwa nadal...
Zaliczyłem debiut w Maratonie z niezłym, myślę, czasem 3h40min,12 sek. Pobiegłem tez trzy półmaratony, debiut w Warszawie z zadowalającym czasem 1,38,09, i nocny bieg po magicznym Wrocławiu z czasem 1,34,34. Ostatni w Kościanie oznaczam jako porażkę nie tyle czasową 1,36,00 co taktyczną..
Dwa starty na 10 km w Łodzi dobry wynik 41,41 i Bieg Warciański w Kole z wynikiem, który mnie najbardziej zadowolił w minionym roku 39 min 29 sek. Było jeszcze kilka startów na różnych dystansach ale nie bede rozkminiać :)Tyle jeśli chodzi o wyniki... Jednak najlepsze co pozostało mi po minionym roku to wspomnienia z biegowych tras.. wiosenne wybiegania po okolicy Sieradza... obserwowałem jak przyroda budzi się do życia. Codziennie te same trasy, codziennie obserwowałem jak zmieniają się pola, łąki, lasy. Wsłuchiwałem się w ten szum owadów, odgłosy ptaków... Kiedy przystawałem gdzieś w polach za miastem by zaczerpnąć oddechu, przykucałem i obserwowałem mrówki... pracowały ciężko i sumiennie... Uświadamiałem sobie wtedy, że jestem na ICH terenie... W oddali dobiegał odgłos ciężarówek sunących gęsiego gdzies w Polskę.. i to mnie wyrywało ze świata przyrody :)
Potem lato, upalne dni. Bieganie wieczorami kiedy było troszkę chłodniej.. Ścieżki na pagórkowatych terenach magicznej Warmii, wśród jezior i lasów, bieganie w Grecji z żoną, po przedmieściach zwiedzanych miast. Gdzieś zerwałem kilka fig :), gdzieś nas pogoniły psy, gdzieś mijaliśmy rolnika z wozem i zaprzężonym osiołkiem...
Jesień... ustabilizowane temperatury, mocne treningi na wynik kończący sezon... wyjazdy z żoną do okolicznej Rudy by pobiegać po górkach....
To piękne, niezapomniane chwile... I co najważniejsze, to nieistotne czy jesteś mistrzem świata na 10 km, czy po prostu niedzielnym truchtaczem... każdy jednakowo może mieć takie wspomnienia związane z bieganiem. Bo nie tempo i życiówki są najważniejsze (chociaż bardzo cieszą) tylko przyjemność z biegania i obserwacji otaczającego świata... Polecam...:) i do zobaczenia na trasie.
Piotrek
profil Piotrka