Aktualności

Podsumowanie sezonu 2014 - Mariusz

9 stycznia 2015 r.
Kolejny rok biegania to już dwa lata od kiedy postanowiłem sobie wyjść pobiegać, ciężko jest się zatrzymać, faktycznie raz się zacznie nie da się przestać, kilka dni bez biegania powodują obłęd w życiu :) dosłownie ciężko znaleźć sobie miejsce, mniej koncentracji. Tak przynajmniej miałem pod koniec listopada, kiedy nabawiłem się lekkiej kontuzji, co prawda najdłużej wytrzymałem około 10 dni bez biegania, z przymusu musiałem. Kontuzji nabawiłem się przez mojego psa, zbite kolano nie należy do takich co z tym można biegać. Ale dość o kontuzjach unikam tego, z kolanem już coraz lepiej, a rok biegania mogę dla siebie zaliczyć za bardzo udany jedne z najważniejszych startów, pokonywanie siebie samego. Tak wiec od początku wiedziałem że ten rok musi być wyjątkowy rozpocząłem go w Nowy Rok maratonem, a później już samo poleciało jeszcze jeden maraton kilka startów na 10 km, maraton w Paryżu, bardzo udany i kolejna lekcja biegów maratońskich, najdłuższe ostatnie kilometry w życiu podczas maratonu, do 36 km szło dobrze, później nauczka. Kolejny czas to przeanalizowanie tego, wyjazd do USA, i rozpoczęcie treningów szybkościowych, krótszych intensywniejszych, dołożyłem do tego dłuższe podbiegi miałem odpowiednie miejsce Salt Lake City Utah, Colorado, kilka mocniejszych akcentów treningowych aż w końcu słoneczna California długie wybiegania, wszystkie treningi poświeciłem dla jednego startu złamania swoich słabości i pierwszej setki w życiu, DRTE100 (Santa Barbara 100) ultramaraton górski na 100km, na początku kiedy zacząłem biegać pokonanie 10 km wydawało się męczarnią , następnie pokonanie maratonu było czymś o czym podczas pierwszych treningów wydawały się absurdem, tylko że kiedy zacząłem biegać dowiedziałem się o biegach ultra i to tych trochę dłuższych, nie wiedziałem że jest tyle maratonów w Polsce :) ale wiedziałem o biegach powyżej 200 km i to one mnie zafascynowały, wydawały się czymś nie pojętym dla kogoś kto nie biega, dla kogoś kto zaczyna biegać czym niemożliwym do osiągnięcia, nie ma rzeczy nie możliwych, po roku pokonałem pierwszą setkę która otworzyła we mnie chęć poczucia czegoś jeszcze większego, ale nauczyło mnie to cierpliwości która w biegach długodystansowych jest najważniejsza. Dalej się już wszystko potoczyło jak po pierwszym maratonie, po niecałych dwóch miesiącach pokonałem kolejną setkę Race to the Stones w miejscu dla mnie magicznym Avebury. W Sierpniu tak dla lepszego treningu z Jędrkiem i Tomkiem kolegami z grupy biegowej, pojechaliśmy na śnieżkę, 3xŚnieżka = 1 Mont Blanc i tak się stało, w ponad 8 godzin 3 razy wbiegliśmy i zbiegliśmy ze śnieżki :) Nie miałem dość chciałem czegoś większego, znalazłem bieg Łemkowyna Ultra Trail 150 km trochę dużo, w tym samym czasie była setka w Kaliszu, ale jednak potrzebowałem czegoś mocniejszego, czegoś co potrzebuje i czuje to od środka nie umiem tego opisać, każdy ma jakiś powód dla którego biega. OK, po chwili zastanowienia zapisałem się. Posiadałem na tyle doświadczenie że mogłem stanąć na starcie. Miedzy czasie zrobiłem rekord życiowy w maratonie Warszawskim 3:31 w końcu pokonałem i złamałem cztery godziny :) dwa tygodnie wcześniej strzeliłem sobie 50 km dokoła jeziora sulejowskiego. Czułem się w formie, przed pokonaniem 150 km, bieg okazał się kolejną lekcją dla mnie, ale nie dość wystarczającą po ponad 34 godzinach ukończyłem coś co w połowie biegu wydawało mi się nie do osiągnięcia. Pokonanie własnych słabości w ciemnościach górskich, błocie a nad ranem gwiaździstym niebie i mgle przykrywającej wierzchołki szczytów. Dzięki temu mogłem również poznać kolejnych fascynatów ultra z którymi już są kolejne plany startowe na 2015 a mniej więcej ultramaraton 24 godzinny Zamieć, śnieg mróz i góry musi być ciężko. Rok 2014 a zwłaszcza koniec był dla mnie udany złamanie bariery 40 minut na 10 km, 39:40 i to kilka tygodni po 150 km. Warto sobie, wszystko przypomnieć jestem sam pod wrażeniem tego co osiągnąłem ale wiem że to nie jest wszystko co mogę zrobić, Plany na rok 2015 są dla mnie biletem na najdłuższe biegi :) coś o czym marze od początku złamanie granicy 200 km, nie ważne że coś jest w tej chwili jest nie realne, wiem że stanę na starcie takich biegów, a co będzie dalej setki myśli, chęć poddania się, wiem jedno i widzę to przed sobą dokładnie ich metę. Każdy bieg ultra ma być dla mnie kolejną lekcją, to jest jak gra przechodzisz kolejne poziomy. Jednymi z ważniejszych startów to dystans 100mil (161km) i czas jego ukończenia, oraz na koniec 2015 walka z samym sobą na dystansie 100 km na płaskiej trasie. Stanąć na starcie i mecie, dwa najważniejsze punkty podczas biegu i na nich się skoncentrować. To tylko plany postanowienia noworoczne co wyjdzie z tego okaże się, rok zaczynam maratonem, tak dla większej motywacji.
więcej o Mariuszu